Z opiekuna do właściciela

13 maja
To już dokładnie rok jak Zelda jest u mnie. Z tej okazji chcę opowiedzieć Wam historię o tym, jak tu trafiła i dlaczego.

W grudniu 2016 roku musiałam pożegnać się z moim najukochańszym psem (Pusia), który był ze mną prawie 12 lat. Pół roku później skończyłam szkołę o psach. Po kilku miesiącach zobaczyłam na Facebooku ogłoszenie, że para będzie potrzebowała opieki dziennej nad swoim psem kiedy oni będą w pracy. Napisałam do właścicielki psa, bo miałam akurat możliwość opiekowania się pieskiem, jednak nie byłam pewna ile miesięcy byłabym dostępna.

Spotkałam się z właścicielami i z pieskiem, żeby zapoznać się i porozmawiać. Od razu przy pierwszym spotkaniu suczka chciała, żeby ją głaskać i miziać. Taka trochę attention girl. 

Po kilku miesiącach zaczęłam opiekować się psiakiem. Szłam do domu właścicieli, mieszkają jakieś cztery minuty ode mnie, brałam Zeldę do mojego mieszkania i tutaj ze mną siedziała. Pierwszy tydzień nie bardzo chciała ze mną iść, bo mnie nie znała.




Jednak Zelda po czasie przyzwyczaiła się i zaczęła czuć się swobodnie ze mną i z moją rodziną. Też trenowałam ją dla zabawy, szybko uczyła się tricków i lubiła trenować. 
Zelda zawsze siedziała przy oknie i kiedy widziała mnie pierwsze dni, tylko patrzała i musiłam iść po nią do salonu. Raz nawet uciekła na górę do pokoju i położyła się w łóżeczku kota. Musiałam po nią iść. A po jakimś czasie już sama zbiegała z sofy i czekała pod drzwiami. Tak słodko wyglądała kiedy siedziała na tym oknie.


Opiekowałam się nią jakieś pięć - sześć miesięcy. Bardzo się polubiłyśmy i polubiła też moją rodzinę, czuła się u nas jak w domu. Ale jakoś w lutym para nie potrzebowała już opieki, bo właścicielka dostała zwolnienie lekarskie z pracy, bo była już jakoś w siódmym miesiącu ciąży i była w domu więc mogła sama zająć się pieskiem. Kiedy zostawiałam ją ostatni raz powiedziałam, że gdyby stało się, że muszą sprzedać, to my (moja rodzina) jesteśmy zainteresowani. Pożegnałam się z Zeldą i poszłam do domu.

Czasami myślałam o Zeldzie i wspominałam jak fajnie było. Znowu było dziwne uczucie bez psa w domu. Czasami pożyczałam ją do siebie na kilka godzin.

Po kilku tygodniach właścicielka Zeldy napisała do mnie, że chce się spotkać i czy mogę przyjść do nich. Więc przyszłam. Myślałam, że znowu potrzebują opieki i miałam nadzieję, że to właśnie to albo, że jednak muszą ją sprzedać, ale nie wyglądało na to, kiedy ją zostawiałam ostatni raz. 

Jednak okazało się, że chcą sprzedać, bo jednak nie będą mieli czasu dla niej. Przy dwuletnim dziecku, i nowonarodzonym. Powiedziałam, że muszę się zastanowić, bo trudno tak nagle zdecydować. Trzeba pomyśleć nad różnymi punktami, żeby pies znowu nie musiał iść do innej rodziny, jak to będzie z czasem, itd. 

Miałam wielki dylemat, wziąć psa to jest obowiązek na wiele lat, trzeba wychodzić na dwór, dać pić i jeść, pilnować, opiekować się, mieć czas, dać miłość. Już zdążyłam się odzwyczaić jak to jest bez psa, jednak pustkę czułam cały czas. 

Po dwóch miesiącach postanowiłam, że ją wezmę. Już przyzwyczaiła się do mnie, do rodziny i do naszego mieszkania, więc nie chciałam, żeby musiała iść do obcej rodziny, gdzie znowu potrzebowałaby kilka miesięcy, żeby się przyzwyczaić. Pierwsze miesiące ja sama potrzebowałam na przyzwyczajenie się, znowu nawyki typu wyjść na dwór rano itd, dać jeść, pić, kąpać itd. Nie czułam się na 100 procent pewna kiedy ją brałam, jednak to było dlatego, że nie byłam jeszcze do końca gotowa, żeby mieć nowego psa w domu.

Jednak po 2-3 miesiącach czułam już się pewniej, a teraz czuję, że to była dobra decyzja i nie sprzedałabym Zeldy nawet za sto tysięcy. Bierze się psa to ma się za to odpowiedzialność. Zelda była już dłuższy czas u hodowcy, miała tam zostać, ale okazało się, że urodziła raz i już więcej nie może, bo jest za mała w miednicy, więc została sprzedana, bo mieli dużo psiaków. U nowych właścicieli była około roku i teraz jest u mnie. I nie będzie sprzedana dalej, tylko zostanie już tutaj. 


Bardzo cieszę się, że wzięłam Zeldę. Ona daje szczęście mi i rodzinie, i my dajemy jej.


Czy Wy macie psiaka z adopcji, lub odkupionego/wziętego od rodziny, która "nie mogła mieć"?

12 komentarzy:

  1. Kochana jestem pewna, że Zelda jest szczęśliwym psem! :) Widać, że masz bardzo dobre podejście do zwierząt.

    Tak, mam dwa psy jeden z hodowli, drugi natomiast został porzucony dosłownie pod moim domem. Kiedy wraz z rodzicami zobaczyłam biedną, błąkająca się istotkę nie myśleliśmy nad "za" i "przeciw", w tamtej chwili zadziałał instynkt pomocy i tak moja Pusia jest ze mną od 6 lat :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie, że dałaś jej nowy dom. Miałaś szansę poznać ją i zobaczyć jak funkcjonuje w domu zanim przygarnęłaś ją na stałe, a to ułatwia adopcje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki psiak! Nie ma psa ale mam za to cudowną kicię

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale uroczy psiak <3 Ja mam jednego psa, ale kiedyś chciałabym adoptować porzuconego pieska i go pokochać całym serduszkiem <3

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy17 maja, 2019

    Super, że zdecydowałaś się przyjąć ją do siebie. Piękną historię macie wspólnego poznania się ;p Nie rozumiem ludzi, którzy sprzedają swoje zwierzęta.
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. To super, że piesek Cię ma. To jest wkurzające, że ludzie kupują zwierzaki, a potem chcą ich od tak się pozbyć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku jak piękna psina !! Masz szczęście że jesteś właścicielką takiej pięknej pśinki

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodka ta twoja psiunka<3 Moja sunia też tak siedzi w oknie ale jest mniej urocza bo szczeka na wszystkie przechodzące psy i koty hehe:D Mam psiaka kupionego od rodziny ale wcześniej miała jeszcze innych właścicieli, ktorzy totalnie o nią nie dbali i jadła tylko to co sama sobie upolowała;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze Twoj piesek trafil do Ciebie:), niektorzy nie zasluguja zeby miec psa!

      Usuń

Dziękuję za komentarz!
- Proszę odnosić się z kulturą.
- Postaraj się nie spamować linkiem do bloga, jeśli mogę znaleźć go na Twoim profilu.

Pozdrawiam!

Obsługiwane przez usługę Blogger.